Nasza polska para, choć miła, to posiada słabe ogniwo - kierowce, który gubi się na idealnie prostych czeskich autostradach. Kluczymy przez Czechy i Słowację parę godzin. Już wiemy, że kierowca zaczyna się rozmyślać z Balatonu. Miało być piwo nad jeziorem, skończyło się na dwóch piwach w samochodzie w górach gdzieś w środku Słowacji.