Mały ruch. Stoimy przy komisariacie i łapiemy prawie 2h i nic. Jest źle i myślimy gdzie będziemy spać. Gdy wkładamy kamizelki zatrzymują się dwa auta naraz. W pierwszym dziwna para, mówiąca, że jedzie w lewo (my kierowaliśmy się na autostradę), w drugim człowiek, który nawet po niemiecku nie umiał mówić. Coś bełkoczą i jadą dalej (prosto nie w lewo...).
Zmęczeni udajemy się w stronę autostrady by znaleźć miejsce do spania. Okazuje się, że autostrada jednak nie jest tak blisko, i to był idiotyczny pomysł, żeby łapać w miejscu, w którym staliśmy. Po drodze zatrzymuje się znowu ta sama para i wita nas okrzykiem "Helou maj frends!". Podobno mogą nam pomóc - zgadzamy się.