Jesteśmy na granicy. Żegnamy się z super kierowcą z Węgier. Na stacji granicznej spotykamy kolejnych autostopowiczów z rejsu. Robi się ciasno. Gadamy z kierowcami - wszyscy jadą do Włoch. Coś tu jest nietak. Spotykamy polskiego kierowce tira.
Po półgodzinnej rozmowie dowiaduje się, że to droga, którą nikt (kompletnie nikt) nie jeździ do Chorwacji. Przekonuje go, by powiózł nas do Triestu - odmawia. A może Maribor - ... jest zgoda! (:
Z trzy sekundy przeglądam mapę i już wiem. Maribor to dobra opcja!