Hipis zagadany rozmową przejeżdża na autostradzie naszą stację. Ale spokojnie mówi - zaraz jest jakiś nielegalny parking tirowców na starej granicy.
Wysiadamy - jest dziwnie. Same tiry, trudno. Twarde z nas chłopaki. Gadamy z jakimiś kierowcami na niemieckich blachach:
MW: "Are you going in a direction of Antwerpen?"
- "Yee.. but what? I'm going near PARYŻ"
MW: "Could you take us with you?"
- "YYY... but you will not kill me?"
MW: ".... POLACY?"
Tak właśnie! Polacy! (: Zalaliśmy tę Europę - jak nie emigrantami to tirowcami.
Stopniowo (to typowe dla naszej nacji) zdobywamy zaufanie kierowcy - podwiezie nas, ale tylko trochę... Antwerpia mówicie ... a nie chcecie do Anglii? ...