Po kilkunastu godzinach jazdy wysiadamy pod Mulhouse. Spotykamy Polaków. Również na stopa. Po kilku chwilach pojawia się jeszcze Francuz. I jest już nas pięcioro.
Trochę dużo, ale sprawiedliwie dzielimy się na wakaty. Każdy atakuje po kolei. Na szczęście udaje nam się coś złapać parę starszych podróżników, z których On jest znanym niemieckim architektem domów pasywnych. Wyrywamy się jako pierwsi! (:
Jedziemy do Niemiec.