Plac poległych Żydów jest miejscem dosyć ekscentrycznym. Niby ma znaczenie symboliczne, ale tak naprawdę (przynajmniej dla projektanta) nie ma go wcale. Liczba bloków jest losowa, ich sposób ułożenia też.
Nic specjalnego. W założeniach twórcy miała być to luźna konstrukcja pozostawiona dla ludzi, by korzystali z niej jak chcieli - w praktyce ktoś tam sprawę żydowską przyjął za mocno do serca i na miejscu panuje raczej chłodna i bezproduktywna atmosfera.
Po 15 minutach spędzonych na głaskaniu wypolerowanego betonu przemieszczamy się w stronę bardziej historycznego Berlina.