Z okolic miejscowości Ljubuški wiedzie nieduża droga w kierunku Kravic. Dopiero po kilkunastu metrach odnajduję znak informujący, że idę w dobrym kierunku (tj. wodospadów). Jest przyjemnie gorąco, więc zmieniam obuwie na sandały i zapylam w kierunku tego malowniczego (mam nadzieję) miejsca.
Żadnej wody, rzeki, ani nawet cienia po drodze jednak ni widu ni słuchu. Podróż do takiego miejsca z ciężkim plecakiem i wysokiej temperaturze zdaje się być samobójstwem. Ściągam więc plecak i chowam go w krzakach. Biorę ze sobą tylko portfel i aparat. Reszta zostaje skrzętnie ukryta w krzakach za transformatorem.
Z lekkością i uśmiechem zmierzam w wyznaczonym celu. Głupim byłoby jednak nie spróbować łapać stopa co (pół żartem, a pół serio) zaczynam robić. Ku mojej uciesze trzeci auto podwozi mnie do celu (: