Na stacji idę w krzaki. W tym czasie Wojtek od razu zagaduje - jest zgoda, jedziemy do Zagrzebia! Biegnę z krzaków w podskokach i cieszę się jak dziecko. Służbowy samochód, w środku genialnie gadający po angielsku (jak się okazuje w Chorwacji to norma) biznesmen: Borys.
Borys okazuje się chyba jednym z najlepszych ludzi jakich spotkaliśmy do tej pory (nie licząc Femm, ale to inna opowieść). Rozmowa klei się prawie sama. Śmiejemy się i gadamy. Borys opowiada nam prawie o wszystkim. Rysuje mapki Zagrzeba i pokazuje gdzie można się miło schlać (;
Pędzimy aż miło, a za kierownicą mamy prawdziwego mistrza kierownicy.