Kolejna stacja, kolejne kilka kilometrów. Kolejny deszcz. Kolejne słońce. Kolejny deszcz...
Co za kraj! Raz jest 20 stopni, a raz pada jakby świat się kończył. Stoimy na stacji i próbujemy... wszyscy bardzo uprzejmi, ale jak już wspominałem - ciężko łapać kierunkowo. Po drugim śniadaniu i lekkim obiedzie namawiamy naszymi wspaniałymi uśmiechami pewną holenderkę do podwózki - uff... tym razem do samego Eindhoven.