Pan Adwokat wyrzuca mnie na rozjeździe. Jest już późno i obawiam się, że te 7km do Strugi będę musiał zrobić z buta. Ale jest na tyle miły, że rozmawia z Panem ze stacji, który (przy okazji muszę nadmienić, że mówił perfekcyjnie po angielsku) sam dopytuje tankujących o podwózkę dla mnie.
Gdy już chcę iść z buta okazuję się, że ktoś mnie podwiezie. Super. Wsiadam do auta i wyruszamy w poszukiwaniu kempingu. Nie jest łatwo, bo chłopaki nie rozumieją nawet gdy mówię im żeby się zatrzymali. Ale w końcu, po kilku dłuższych, irytujących, chwilach dochodzę do kempingu. Po 62-godzinach dojechałem.