Geoblog.pl    kowal66b    Podróże    Bałkany stopem, samotnie.    Turecka przygoda
Zwiń mapę
2013
28
kwi

Turecka przygoda

 
Węgry
Węgry, Szeged
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 768 km
 
Łapię stopa na stacji przed Szegedem i rozjazdem. Po kilku dręczących chwilach z okolicznymi komarami zatrzymuję się turecki TIR. Super, to przecież okolice mojego celu. Wsiadam do środka i próbuję się dogadać, ale słyszę tylko, że jedzie pod Nis, tam pauza na noc i "schlafen zusammen". Hmm... Nie dzięki, ale jedziemy. Miejscówka mi pasuje, bo ponad 600 km dalej.

Trudno się gada, bo Pan zna chyba z każdego języka tylko jedne słowo. Natychmiastowo rozmowa wkracza na tematy seksu (sam mi mówi, że ciężko się gada o czymś bez znajomości języka, a seks jest uniwersalny dla wszystkich). Gadamy o prostytutkach, że w sumie możemy pojechać na jakieś i je ogarnąć. Niestety na dwóch przejechanych stacjach nic nie ma, więc turek zaczyna być smutny. Opowiada mi o tureckiej męskości o tym, że Polacy, to raczej słabi w te klocki.

Po kilku kolejnych chwilach rozmowa wkracza na jeszcze dziwniejsze tory. Dowiaduję się między innymi, że moje włosy na nogach to słabizna, a nie prawdziwe męskie artefakty, oraz (nie omieszkując mnie przy tym obmacać) że jestem bardzo "sportlich" oraz, że moje dready dodają mi uroku, a już w okularach - ŁO PANIE! "MODELICH!".

Zatrzymujemy się gdzieś na kolację. Jemy tak zwaną, przez niego, turecką naturalną viagrę, która mi pomoże. Między Bogiem, a prawdą - super smaczna. Ale erekcji mi nie wzmocniła ): Widocznie za mało zjadłem.

Przejeżdżamy przez granicę gdzie na własne oczy utwierdzam się w przekonaniu, że łapówkarstwo to ciągle plaga tej części Europy (i to nawet biorą celnicy nad którymi wiszą wielkie naklejki: stop korupcji). Turek gdy tylko widzi jakąś kobietę zaczyna coś tam banglać i przekonywać by poszły z nim na wisi-bushu-bushu (??). Przy granicy serbskiej sugeruje Pani celniczce, żeby sprawdziła czy z moją męskością jest wszystko w porządku. Niestety, podobnie jak większość ludzi, nikt go nie rozumie.

Po kilku kolejnych macach i przytulaniach zaczynam się coraz lepiej czuć, co pomaga mi toczyć z turka jeszcze większą bekę. Po kilku chwilach nauki engrish, Turek oświadcza mi, że "Polish Turkey no problem" oraz legendarne już (i wywołujące u mnie olbrzymie salwy śmiechu z niego) "YOU MADAME I MAN". Oświadczam mu po polsku: "Panie idź pan w chuj" oraz "NO SEX MAN!".

I tak przez bite 4 godziny.

Im bardziej próbuję mnie przekonać do seksu z nim tym bardziej się z niego śmieje. Po następnych godzinach Turek zaczyna słabnąć (i co, gdzie ta Twoja wieczna erekcja i witalność?). Zmęczony oświadcza, że idzie spać i mam poprowadzić. Cóż zrobić - w sumie czemu nie. Całkiem fajna przygoda (:

Jadąc przez Serbię dochodzi do mnie jak porąbany jest to kraj. Drogi to jeden wielki śmiech. Nasze MOP'y to u nich malutkie pobocze + ToiToi. Przez sam Belgrad przechodzi (zbudowana na palach) autostrada, która idzie pod górę pod kątem przynajmniej 15%. Ledwo wjechaliśmy. W zimę albo ją zamykają, albo jest ona naturalnym reduktorem liczby ludności tego miasta. Bramki do poboru opłat wyglądają jakby ktoś na środku autostrady wrzucił trochę losowym znaków oraz sporą liczbę starych kawałków betonu. Ale wracając...

Po kolejnych chwilach otwiera szyberdach i pozwala mi wyciągnąć przez niego głowę. Niesamowite uczucie. Po tych pobudzających chwilach śpiewa mi Tureckie piosenki o Allahu przez godzinę. Był całkiem niezły: 6/10.

W okolicy 3-ej dojeżdżamy gdzieś w Serbii (w międzyczasie śpię ukryty za plecakiem na łóżku w kabinie). Zmęczony Pan Turek tylko lekko mi macha, a ja spokojnie uciekam z jego kabiny by rozbić gdzieś (jak najdalej od niego) namiot.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 9% świata (18 państw)
Zasoby: 215 wpisów215 5 komentarzy5 409 zdjęć409 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
25.04.2014 - 04.05.2014
 
 
20.12.2013 - 29.12.2013
 
 
30.05.2013 - 02.06.2013