Na stacji pełnej pozytywnej energii (jak opisuje to Patrycja) spędzamy dobrą godzinę. W ramach przypływu emocji podrzucam Patrycję na rękach czego konsekwencją jest zepsucie naszego aparatu. Na zdjęcia z wyprawy nie ma więc co liczyć (;
Ruch jest naprawdę ogromny! Szukamy kogoś jadącego za Kolonię w stronę granicy francuskiej. Na próżno. Bardzo wielu ludzi oferuje pomoc, jednak czekamy na jakąś fajną podwózkę. Na stacji pełno jest Niemców oraz Holendrów. Jak na złość nie ma Belgów. Przeglądam powtórnie mapy, by wybrnąć z tej patowej sytuacji. Kurcze - nie ma bliżej już żadnej stacji...
W międzyczasie sam podchodzi do mnie młody kierowca. Mówi o tym, że może nas podwieźć. Jesteśmy już tu dłuższą chwilę, więc co... próbujemy! Najwyżej będziemy w dupie. Wybór okazuje się trafny, bo dosłownie 15 km przed samą Kolonią jest stacja benzynowa nie nakreślona na żadnej mapie. Strzał w dziesiątkę i wielkie szczęście!