Na stacji pod Brnem zaraz za mną wysiada para z Rajdu Politechniki Śląskiej. Robią sobie jednak przerwę, więc ja szybkim krokiem udaje się na świetną miejscówkę na rondzie i czekam na swoją szansę.
Po niedługim oczekiwaniu w przyjemnym słońcu zatrzymuje się ładne nowe auto, a w nim słowacka pani biznesswoman. Martina wiezie nas do Bratysławy opowiadając o swojej pracy sales managera w firmie produkującej produkty wegetariańskie na całą Europę Centralną. Ależ mi się trafiło! (:
Ciekawa, blisko godzinna, rozmowa o międzynarodowym tranzycie produktów, co jakiś czas przerywana jest drobnymi śmieszkami z podobieństw naszego języka. Bo, a to raczej warte nadmienienia, całą drogę rozmawiamy używając naszych ojczystych języków.
Sama w przeszłości stopowała. Teraz już poważna, jest jednak na tyle uprzejma, że dodając sobie trochę drogi wyrzuca mnie w dogodnym miejscu do łapania w kierunku Budapesztu.